30 kwietnia 2015

Kombinezon dla niskiej dziewczyny?


Witajcie! Wiosną zazwyczaj odstawiam czerń na rzecz kolorów i bieli. Tym razem to właśnie czarny zdominował stylizację. Moim zdaniem to jeden z takich strojów, w których możecie iść do pracy, potem na randkę i jeszcze wyskoczyć wieczorem na imprezę. Odpowiedni na co dzień i od święta.  
Nigdy nie przepadałam za kombinezonami ze względu na ich niepraktyczność. Uważam, że wyglądają wspaniale, ale na wysokich osobach. Znaleźć kombinezon dla takiego krasnala jak ja to prawdziwe wyzwanie. Porzuciłam więc poszukiwania i dobrałam cienką bluzkę z pięknym zdobieniem pod szyją do eleganckich spodni z wysokim stanem. Moim zdaniem jest to nawet lepsze rozwiązanie i na pewno bardziej praktyczne. 
Limonkowy żakiet jest w mojej szafie od dawna, najbardziej lubię go łączyć z czarnymi ubraniami. Również tym razem postanowiłam dodać ten mocno kontrastujący element, za to buty i torebkę wybrałam w stonowanych kolorach. Do takiego klasycznego zestawu nie mogłam sobie odpuścić czerwieni na ustach i dużych kocich okularów. 











 zdjęcia: Przemek

top: H&M | spodnie: mango | żakiet: zara | buty: stradivarius | torebka: zara | okulary: reserved

ZapiszZapisz

25 kwietnia 2015

Luźna, wiosenna stylizacja



Witajcie! Dzisiejsza stylizacja jest bardzo na luzie. Jak wiecie, lubię ubierać się elegancko i kobieco, jednak na co dzień potrzebuję wygodnego stroju.Trampki i jeansy typu boyfriend to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Tym razem w połączeniu z jasną górą i mieszczącą wszystkie niezbędne rzeczy, granatową torebką. 
Kiedyś codziennie nosiłam sukienki i obcasy. Wydaje mi się, że po prostu z tego wyrosłam i doszłam do wniosku, że taki strój nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Doszły nowe obowiązki, często jestem cały dzień na nogach i szpilki to ostatnia rzecz o której myślę. 








 zdjęcia: Martyna

kurtka: oasap | top: romwe | spodnie: mango | trampki: converse | torba: zara


20 kwietnia 2015

Recenzja urządzenia do czyszczenia skóry FOREO LUNA


Witajcie! Miesiąc temu wspominałam Wam, że zaczynam używać urządzenia Foreo Luna. Nad zakupem szczoteczki oczyszczającej zastanawiałam się od dłuższego czasu, więc propozycja przetestowania Luny tym bardziej mnie ucieszyła. Przez cały miesiąc używałam jej codziennie rano i wieczorem. Jeśli jesteście ciekawi co sądzę o tej szczoteczce, zapraszam Was do dalszego czytania. 

Szczoteczkę można kupić tylko w perfumeriach Douglas. W zestawie oprócz samego urządzenia znajdziecie ładowarkę, etui oraz mini instrukcję. Urządzenie jest dostępne w kilku wersjach w zależności od potrzeb i rodzaju skóry. Moje jest do cery mieszanej z funkcją anti-aging. Jak możecie zauważyć, jest inna od większości szczoteczek dostępnych na rynku. Największą różnicą jest to, że Luna oczyszcza skórę za pomocą delikatnych pulsacji, nie występują tu obroty czy inne ruchy, które mogą uszkodzić cerę. Antybakteryjna, silikonowa powierzchnia jest bardziej higieniczna niż tradycyjne szczotki, które mogą pochłaniać brud. Dzięki temu szczoteczka nie wymaga wymiany. 



Szczoteczka ma miękkie, zaokrąglone wypustki. Podczas mycia twarzy usuwa martwy naskórek, a jednocześnie jest wyjątkowo delikatna dla skóry. Usuwa brud, tłuszcz i pozostałości po makijażu. Używanie tego urządzenia ma powodować, że cera stanie się promienna i rozświetlona już po kilku dniach. Wbudowany timer pozwala czyścić każdą partię twarzy w takim samym czasie. 
Druga strona, z falistą powierzchnią ma zadanie anti-aging. Spowalnia proces starzenia a skóra staje się jednolita, gładka i zadbana. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy lepiej się wchłaniają, przez co są skuteczniejsze. Masuje się tak zwane punkty botoksowe na twarzy. Tutaj również możemy skorzystać z pomocy timera. Każdy punkt powinno się masować ok 12 sekund. Trudno mi ocenić w jakim stopniu ta funkcja pomaga. Na pewno jest to bardzo przyjemne i nie zajmuje dużo czasu, więc wykonuję taki masaż przynajmniej raz dziennie.
Luna ma aż 8 prędkości, które można zmieniać wedle uznania. Dodatkowo jest wodoodporna, więc bez obaw można używać jej również pod prysznicem.


Moim zdaniem szczoteczka Foreo Luna jest dość uzależniająca. Wcześniej nie korzystałam z tego typu urządzeń i miałam wrażenie, że nie jest to coś niezbędnego. Teraz widzę różnicę i czułabym się dziwnie gdybym nie użyła Luny rano i wieczorem. Początkowo obawiałam się, że jej kształt jest niepraktyczny i niewygodnie będzie myć trudno dostępne miejsca jak np. nos. Na szczęście moje założenia były niesłuszne.  Wydawało mi się wcześniej, że moja skóra jest dobrze oczyszczona, ale zobaczyłam, że jednak może być jeszcze czystsza. Efekty działania szczoteczki zauważyłam dość szybko. Faktycznie po kilku dniach skóra była bardziej napięta, gładka i rozświetlona. Po dłuższym stosowaniu, mogę stwierdzić, że skóra jest mniej zaczerwieniona i pozbawiona martwego naskórka. Nie muszę używać dodatkowych peelingów. Szczoteczka jest od nich delikatniejsza, ale skuteczniejsza.
Ogromną zaletą jest wytrzymałość baterii. Póki co ładowałam ją tylko raz, podobno wystarcza na ok 450 użyć. Ładowanie do pół roku? Brzmi nieźle! Dodatkowo szczoteczka jest bardzo lekka i zajmuje mało miejsca co jest dla mnie ważne podczas podróży. Woreczek, który jest w zestawie zapobiegnie zabrudzeniom kiedy urządzenie jest w kosmetyczce czy torebce. 
Kolejną rzeczą, która mi przypadła do gustu, jest możliwość używania szczoteczki pod prysznicem. Zazwyczaj nakładam odżywkę na włosy i w czasie kiedy ona się wchłania, myję buzię za pomocą Luny.
Jeszcze niedawno trudno było dostać u nas to urządzenie. Aktualnie nie ma z tym żadnego problemu, ponieważ można je kupić w perfumeriach Douglas stacjonarnie jak i na stronie online.


Pewnie zastanawiacie się, czy to urządzenie faktycznie jest takie cudowne. Uważam, że jest i na pewno nie przestanę go używać. Wadą jest z pewnością cena, która moim zdaniem jest dość wysoka, ale jakby się zastanowić, opłaca się kupić Foreo Luna. Korzystając zgodnie z zaleceniami producenta kupujemy produkt na długie lata. Ma dziesięcioletnią gwarancję jakości. Odnoszę wrażenie, że to taki produkt na całe życie ;) Kolejna rzecz, która do mnie przemawia to fakt, że Luna nie wymaga dokupywania żadnych dodatkowych elementów. Nie ma żadnych wymiennych szczoteczek, a silikonowe tworzywo nie chłonie brudu, ani żadnych innych substancji. Dzięki temu możemy korzystać z niej tak długo. Podsumowując koszty, wybierając Lunę mamy dość wysoki, ale jednorazowy wydatek. 
Prawdę mówiąc nie doszukałam się w tym urządzeniu więcej wad. Jest to fajny produkt, który z czystym sumieniem mogę Wam polecić. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że jest to coś bez czego nie można się obejść, ale jeśli zaczniecie już używać szczoteczki sonicznej, na pewno nie będziecie chcieli z niej rezygnować.


12 kwietnia 2015

Zakupowe szaleństwo!


Witajcie! Jak Wam minął weekend? Ja spędziłam go wyjątkowo aktywnie! Pogoda zachęcała do leniuchowania ze znajomymi nad Wisłą, albo przynajmniej na długi spacer. Niestety tym razem musiałam sobie darować takie przyjemności i zjeździłam razem z siostrą całą Warszawę w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki.
Chodzenia po sklepach mam dość przynajmniej do końca roku! Może nie dałyśmy się ponieść zakupom, ale jestem z nich bardzo zadowolona. Nie sądziłam, że problem będzie znalezienie żakietu. A jednak! Mam wrażenie, że bardzo trudno dostać teraz coś dobrze skrojonego, ładnego i z dobrego materiału… Macie podobne odczucia? A może znacie jakiś sklep, w którym znajdę coś godnego uwagi? Koniecznie piszcie w komentarzach! :)








sweter: sheinside | torebka: f&f | top: new yorker | spodnie: mango | buty: asos

7 kwietnia 2015

Outfit of the day


Witajcie Kochani!  Mimo, że zima w tym roku była wyjątkowo łagodna, zawsze czekam na te dni kiedy można wyjść w ramonesce i czółenkach czy balerinkach. I w końcu się doczekałam!
Idąc przez miasto widzę jak co niektórzy za bardzo poczuli wiosnę i paradują w krótkim rękawku, a nawet w krótkich spodenkach. Brrr! Trochę cierpliwości nie zaszkodzi, lepiej stopniowo przechodzić od ciepłych płaszczy przez lżejsze kurteczki, aż do letnich sukienek. Etap zamiany botków na balerinki na ten czas w zupełności mnie zadowala :)







zdjęcia: Ola

ramoneska: zara | top: new yorker | torebka: reserved | spodnie: bershka | buty: mango

1 kwietnia 2015

5 ulubionych fit profili na Instagramie


Lato zbliża się wielkimi krokami, a Ty wciąż szukasz wymówek od ćwiczeń? Kiedy mi brakuje motywacji zaglądam na swój Instagram. Przeglądam profile, które obserwuję i od razu pojawia się w mojej głowie myśl "kurczę, ja też mogę taka być!". Rzecz jasna, piękne ciało nie jest kwestią dwóch miesięcy, ale patrzę na dziewczyny i wiem, że ciężką prać można zyskać upragnioną sylwetkę. Zobaczcie moje ulubione fit profile na Instagramie!



Na pierwszy ogień idzie Alexa Jean Brown. Alexa ma 24 lata i jest mamą ślicznej Logan. Na swoim instagramie dodaje dużo filmików z ćwiczeniami. Pokazuje jak można ćwiczyć w domu i na siłowni. Moim zdaniem jest niesamowita! To świetny przykład na to, że będąc mamą wciąż można mieć idealną figurę. Alexa potrafi połączyć zabawę z córką z ćwiczeniami :)


Amanda Bisk mieszka w Australii i jest sportowym maniakiem! Za każdym razem kiedy widzę nowe zdjęcie, na usta ciśnie mi się tylko "wow!". Sport to całe życie Amandy, jest gimnastyczką, instruktorką jogi, biega, ćwiczy siłowo itd. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest umieć robić takie cuda jak Amanda. Nie wiem ile lat musiałabym ćwiczyć jogę żeby chociaż odrobinę zbliżyć się do jej poziomu.


Nikki Blackketter swoją przygodę z fitness zaczynała od szczupłej, ale niewysportowanej sylwetki. Pokazała jak skinny fat zamienić na skinny fit i trzeba przyznać, że efekt końcowy jest powalający. To dla mnie przykład osoby, która mając dobrą figurę nie zaprzestaje i dąży do perfekcji. 


Na profil Anny Victorii trafiłam stosunkowo niedawno. Sama Anna twierdzi, że dobrze czuła się przy swojej poprzedniej wadze i nie widziała powodu dlaczego miałaby coś zmieniać, do ćwiczeń i diety zmusiły ją problemy zdrowotne. Jej przemiana robi wrażenie. Na jej profilu oprócz zdjęć znajdziecie sporo filmików z tym jakie ćwiczenia wykonuje w domu. Sama kilka z nich zgapiłam i dodałam do swoich treningów.


Pamela ma 18 lat i mieszka w Niemczech. Cóż mogę o niej powiedzieć, jest idealna… Śledzę ją od bardzo dawna i spokojnie mogę powiedzieć, że jest posiadaczką takiego ciała jakie chciałabym mieć. Często dodaje zdjęcia na siłowni, w kuchni, swoich stylizacji i pięknego brzucha ;) 

Oto 5 moich silnych motywacji. Koniecznie piszcie w komentarzach o swoich ulubionych profilach! :)